Po blyskawicznym autostopie z Tawau do Kota Kinabalu. Spotykam sie z moja znajoma z Australi Emyli. I razem probujemy wejsc na Mt. Kinabalu.
Sama gora nalezy do najlatwiejszych na swiecie. Lecz biurokracja stworzona wokol wejscia jest tak rozwinieta w celu obdarcia cie z calych pieniedzy ze dla malobudzetowcow stanowi wyzwanie.
Najpierw musisz sobie zarezerwowac miejsce w Laban Rata, obozie posrednim miedzy stardem na szlaku, a szczytem. Jesli rezerwacji nie masz nie wydadza ci przepustki na wejscie na szyczyt.
Tak myslalem zeby obejsc bramke. Lecz bramki sa dwie. Jedna na dole a druga na gorze. Co sprawia ze zrobienie tego nielegalne jest bardzo ciezkie. Rowna sie z misja 007(przemykanie sie po nocy po nieznanym terenie, a za dnia to juz sam nie wiem.
No ale od poczatku.
Na rezerwacji trzyma katrole pewien resort. Mozesz wykupic miejsce noclegowe tylko w pakiecie za 600 do 800 RM. (1 RM=1zl) Placisz za jedna lub dwie noce wraz z wyzywieniem.
Nie mozesz tam nocowac pod namiotem itp.
Do tego dochodza rozne oplaty Parku Narodowego:
-Permit 100,
-Ubezpieczenie 7,
-transport 30,
-Przewodnik 85(nie mozesz wejsc bez przewodnika, jest to zabronione. Sama sciezka jest autostrada jak na Gubalowke.)
Jak widac wszystko jest perfidnie wykalkulowane zeby wyssac z ciebie wszystkie dolce jakie sie da.
Po rozmowie z pracownikem parku dowiedzielismy sie ze czasem w Laban Rata zostaja wolne lózka, a nawet jest tak kazdego dnia. Pomimio tego ze w recepcji mowia ci ze wszystko jest zarezerwowane, a jedyne dostepne miejsca sa w pakiecie za 800 RM.
My z Emyli przyjechalismy oczywiscie bez rezerwacji, i liczylismy ze jakies miejsca sie zwolnia. przez dwa wieczory nas olewano.
Juz nawet zaczelismy sobie zalatwiac "One day climb" Jest to w sumie najtansza forma wejscia, (jednego dnia mogą wejsc tylko 4 osoby) kosztuje okolo 200 RM. Lecz trzeba zwrocic uwage ze jednego dnia drzesz do gory 2000 metrow, i zaraz schodzisz 2000 metrow. Bramki otwieraja dopiero o 7 30 co opoznia twoj czas na szczycie. Okolo 11 szczyt jest juz caly w chmurach i pada mocny deszcz.
Musisz miec sporo staminy i farta do pogody, zeby cos z tego wyniesc.
Najlepsze prognozy daje ci wejscie o swicie a to jest mozliwe tylko przy noclegu w Labang Rata.
My z Emyli trzeciego dnia nad ranem z kijami bambusowymi wchodzimy do Recepcji. I widac zrobilismy na nich wrazenie, bo zaden Bule nie chodzi z kijem bambusowym, tylko teleskopowym. Na dodatek moj Bahasa Malay. I jakby inna rozmowa dwojka lokalnych turystow zrezygnowla z wejscia, i nie dosc ze wchodzimy to wchodzimy w cenie o dobe pol mniejszej od jak dla Bule.
Szybko sie reorganizujemy, wejscie w deszczu, w Labang Rata nocy zimna i kapie z dachu. Rano widocznosc swietna i prawie do poludnia cieszymy sie dobra pogoda i super widokami.
Pomimo wszystko jest to gora jedyna w swoim rodzaju. Polozona niemal na rowniku. Siegajaca powyrzej 4000 m. Nadal rosnie 5mm na rok. Wychodzisz z tropikow zeby sfiniszowac na po lodowcowych szlifach.
Jesli wejsc za darmo to bardzo ciezko, jesli jestes tym zainteresowany to wyslij mi maila mam kilka pomyslow.
Ja dlugi odpracuje w Australi jak tam dotre.
Tym czasem szukam jachtow!!!