Po 17 dniach trekingu 300 km przez dosc wysokie gory, przelecze i glebokie doliny docieram do Leh. Rozbijam namiot przy hotelu bo tak taniej i podczas nastego plukania spodni w wiadrze dostaje zaproszenie na Rafting po Zanskarze. Niezle nie?
Stok Kangri przedemna nareszczie to zelastwo(czekan i raki) znajdzie zastosowanie.
c.d.
I znowu jestem w Leh(26.08.) Stok Kangri (6121 m) zaliczony na poprawke
Gulap Kangri (5950 m). A schodzac do miejscowosci Stok planuje juz KangYaze (6400 m) lecz z 2 partnerow w koncu zostaje sam i po "rajdzie" do B.C. KangYaze udaje mi sie doslownie do wiazac do francuskiej ekipy ktora jednak niedochodzi do samego wieszcholka (technicznie trudne i niebezpieczne) wejscie konczy sie na mniejszym wierzcholku okolo (6100 m). Teraz mysle zeby moze jakas gorka jeszcze ale z moich skromnych doswiadczen wynika ze jak nie przywieziesz ze soba partnera wspinaczkowego to trudno go tu wytrzasnac. W Leh jest mnostwo turystow i tylko turystow wygodnych ”wozitylkow”, ktorzy by chcieli zeby za nich wszystko robic. Chodza w tych glupich ciuszkach nazywanych "rodem z Indii" i sie "emancypuja" zenada.
W planach powrot przez Zangle do Padum a nastepnie Kangra La i lodowiec lub Umasi la i Pufi la. Zobaczymy!!!!