Rano 27 wrzesnia przekraczam granice i usmiech mi z twarzy nie zchodzi. Po 6 godzinach jestem w Bkk. Mam tu znajomych. Troche zajmuje dojechanie do miejsca spotkania. Ta komunikacja w Bkk to paranoja.
Skoro nie ma zbyt duzej roznicy w dlugosci pobytu miedzy wiza turystycza, a tanzytem. A koszt jest bardzo podobny, postanawiam wyprobowac mojego farta i poszukac tu pracy. Jesli przez 2 tygodnie niczego nie znajde to uciekam do Malaysi.
Nie jest zle kolezanka mieszka w apartamecie i mamy basenik za darmo.
Choc wszedzie daleko to nie mozna nazekac.
Pokaze fotki.!!!
Po 3 dniach znajduje prace, na razie kokosy to to nie sa lecz moze zostane dluzej.
Po 20 pazdzierniak bedzie wiadomo.
hmmm ....stabilne zycie kusi..... a instykt pcha do przodu.
Zobaczymy co z tego wszystkiego bedzie~~~
Po jakims czasie.....
"Mala karjerka?"
"Wujek Przygoda" przyjechal do Bangkoku. Zatrzymal sie u zapoznanej w styczniu Amerykanki. Taka sobie laska, wydawalo mi sie ze jest mila.
"WP". Postanowil poszukac pracy w tym wielkim miesci. Skoro raz bylo dla niego szczesliwe to czemu nie drugi raz?
Spotkal sie z kolega Belgiem ktory mu od razu powiedzial ze nic innego jak nauczyciel angielskiego to mu sie raczej nie trafi. Sam Belg sugerowal zebym od razu sie wyniosl do Australii bo tam wieksza kasa i szybciej, no i latwiej.
Hm... Wojek Przygoda pomyslal chwile i postanowil pomimo wszystko sprobowac. Kupil gazete, karte sim do telefonu i zaczal wysylac maile do roznych firm. Zamiescil tez ogloszenie na jednej niemrawej stronie internetowej ze "Looking for job in Bangkok"
Wysyla maile, plywa sobie z rana w basenie dolaczonym do apartametu kolezanki Amerykanki. I mysli co tez z tego mojego szukania pracy bedzie. Po 3 dniach dostaje maila. "Hey we are looking for polish speaker, to sell some product on allegro site. If you are interested please send me e-mail. "
No dobra brzmi ciekawie. Tego same go dnia jeszcze do mnie dzwoni kolega David. Dzwoni do mnie rowniez ktos z jakiegos Kindergarden. Mam dwie rozmowy tego samego dnia. Po powrocie mojej kolezanki Amerykanki i jej wspollokatorki Rahel pytam gdzie, tu mozna kupic biala koszule i czarne spodnie. Tego samego dnia rowniez myje moje byty trekingowe stara szczoteczka do zebow( bo tez innego cos nie bylo pod reka), z kurzu nazbieranego przez polowe Chin, caly Vietnam i Kambodze.
Rozmowa w Kindergarden spoko ale chyba szukaja kogos innego. Natomias rozmowa z Davidem i jego kolega Tomasem calkiem spoko.
Wyglada na to ze cos z tego bedzie.
Umawiamy sie na okres probny/szkoleniowy za dosc kiepskie pieniadze. Lecz czuje ze jest tu cos wiecej do wygrania. Niz pensja przez pare miesiecy.
Kolega David zamierza wejsc na nowy rynek, rynek polski dla tego potrzebuje Polaka.
Uwierzycie ????? Ktos w odleglym Bangkoku potrzebuje Polaka. To znaczy kogos kto mowi i pisze po polsku. he he tymczasowo nie zdradzam sie z dyslekcja.
W ciagu nastepnych 2 tygodni przedstawiam kolega moje warunki, ladujemy w rozmowach gdzies posrodku. Nie jest zle.
Mam nie zgorsza pensje, mieszkanie, laptopa i internet.
No i widoki na przyszlosc.
Tylko czy ja tego tak naprawde chce, czy "podroz dalej trwa?, czy przygoda?
czy nieznane, Czy Jungla, jeszcze....
Nie na pewno trwa, na pewno trwa, praca w Bangkoku to tez przygoda,
Ja nie chce miec samochodu, mieszkania, kupe szpargalow,
Wolnosc to czego chce,,,,,
Wolnosc, ktos powiedzial stan umyslu........?
tak
poczekajcie troche moi mili odkuje sie i ruszam dalej. Ruszam dalej oj napewno rusze.
W niedalekiej przyszlosci.
A tymczasem zapraszam do Bangkoku. Stolicy poludniowoazjatyckiego Tygrysa(choc tygrysow coraz mniej) gospodarczego.
Od wielu ludzi nauczylem sie czym jest goscinnosc, teraz ty drogi podrozniku mozesz znalesc spokojny kat tu. U mnie na jakis czas!!!
No i allegro damskie ciuszki tez zapraszam!!
Pawel "Wujek Przygoda"Jak sie nazwalem.
hmmm a jak to sie wlasciwie pisze?? he he he !!