Dobra kawe tu robia.
No i chcialem troche bez komerchy zakosztowac dziczy i lokalesowego zycia w jednej z wiosek w Yok Don National Park.
He he Komercha tez tu jest tylko ze dla miejscowych.
Bialasow nie widzialem. Wszystko co mozesz zrobic to wykupic sobie przjażdzke na sloniu. Wstep do parku jest zabroniony, lub sporo kosztuje.
Generalnie wszystkie "atrakcje" sa umiejscowione poza granicami parku.
Jedna z ciekawszych rzeczy ktore tu mozna zrobic to splyw canou w dol rzeki.
Lecz nikt nie operuje uslugami w tym zakresie.
Mozna kupic łódkę za 200 tys. Dongow. Okolo 15 dolarow i samemu sobie splynac. A nastepnie ja porzucic i wrocic na wariata.
Nocowanie w Parku jest zabronione, bo teren przygraniczny.
Mnie schwytali, sporzadzili pismo w formacie A4 i wywiezli motorem.
Generalnie co ci sugeruje drogi turysto. Mape wydrukuj sobie z internetu.
To wysiadaj w Ban Don nikogo o nic nie pytaj.
Dogadaj sie z jakims miejscowym i kup, lekka lodke wykonana z blachy. lub drewna. Koszty bardzo tanie. Pakuj sie na wode. I po cichu splywaj w dol. Generalnie rzeka jest spokojna choc moga byc miejsca bardziej bystre. Nie bedzie mocniej niz na Dunajcu. Jak panikujesz to przenoske proponuje.
Po 40 Km rzeka doplywa do granicy tam jest miejscowosc Don. Fajna nazwa co??
Tam wysiadasz i dajesz sie schaltowac strażnika parku. Udajesz glupa i dajesz sie wywiesc z parku. Łodke szlak trafia, miejscowi zagospaodaruja.
A ty masz piekne wspomnienia i kupe fajnych fotografii w aparacie.
Fajnie co???
Ja niestety takiego przebieglego planu nie zrealizowalem bo budzet kiepski i czasu malo.
Poleniuchowalem za to troche na hamaku. Wtedy to wszystko sprytnie wymyslilem.
No jeszcze jedno musisz pamietac drogi kolego\kolezanko stanowczo odradzam schodzenia na wode w pojedynke.
No ale do odwaznych swiat nalezy. Czyz nie???
ZDJECIA PRZEPADLY GDZIES W KAMBODZY PRZYKRO MI MOI MILI. SAM DO KONCA NIE WIEM JAK TO SIE STALO.