Jest brzydko i przecietnie chinsko.
Wychodze z knajpy, zgarnia mnie policja.
Nie moze tu pan zostac to zabronione miejsce dla obcokrajowcow.
Po krotkiej przepychance slownej. Na posterunku policji, przedstawiaja mi dwa wyjscia, albo kara i skrocenie pobytu w Chinach albo pociagiem do najblizszej miejscowosci.
he he tylko tym razem naprawde nie mam kasy bo przez 2000km nie ma bankow.
Ostatecznie wsadzaja mnie w pociag i placa za bilet.
Sa mili lecz kompletnie niekompetentni. Posterunek policji nie ma mapy miejscowosci. Nie umieja okreslic ktore jeszcze miejsca w prowincji sa zakazane i nie chca podac swoich naziwsk. A jedyny sposob wedlug nich zeby sie dowiedziec ktore miejsce jest zakazane to zapytac sie policji. Paranoja.
he he.
Pozdrawiam z Komunistycznych Chin. Takich historyjek jest mnostwo opisze tylko znajde czas.