Przeprawa z Samarai do Cairns byla nadzwyczaj szybka.
Gdy juz wyplynelismy z ochrony lancuchu wysepek. Wiatr srednio 20-25 wezlow w porywach do 30 wezlow.
Fale pomiedzy 4-6 metrow. Trzeba przyznac ze niezle kolysalo.
Skipper nie czuje sie za dobrze w tych warunkach, Ann spac nie mogla, jak zwykle zreszta na nocnych przeprawach.
Pierwszego dnia pokolei zakladalismy reff na glowny az w koncu calkiem zrzucilismy. I tylko na malym Jibie przez wiekszosc czasu. Pomimo bardzo malego zagla nadal utrzymywalismy okolo 7 wezlow predkosci.
W Cairns powitala nas Custom nie robiac wiekszych problemow, jak rowniez Quarantain.
Ci ostatni przeszli przez cale zasoby z naszej lodowki i pamiatki z PNG i Borneo.
Na szczescie niczego mi nie zabrali.
I coz moi mili jestem ponowie w Australii.
Co do samego rejsu z Braianem i Ann to mam mieszane uczucia.
Braian jako skipper byl bardzo wyrozumialy i przyjemy. Lecz rowniez jego brak entuzjazmu do podejmowania decyzji odznczal sie na moralach zalogi.
Ann jego zona to zdecydowanie osoba w ktorej towarzystewie nie chcialbym sie jeszcze raz znalezc.
Zylowala mi caly czas na jedzeniu. Za ktore zgodnie z umowa placilem(5 USD na dzien) Przyczym gotowala kiepske zachodnie dania bez dodawania jakichkolwiek przypraw.
Bardzo male pojecie o zdrowym zywieniu.
Nigdy nie przepraszala za swoje bledy i wszczynala klotnie gdy tylko jej to odpowiadalo.
Troche znerwicowana na punkcie stanu moza i zeglowania.
Po miesiacu Braian mi powiedzial ze Ann byla leczona na depresje w szpitalu przez 3 miesiace.
On sam wyznaje zasade ze lepszy diabel ktorego sie zna niz ten ktorego sie nie zna.
Pozostalo mi juz tylko czekac do Australii. Pomimo wszystko rozstalismy sie w przyjaznych stosunkach.
W Cairns odbieram paczke z cala reszta zabawek ktore na mnie czekaly w Pemberton.
Wystylam tez cale mnostwo zdjec i pamiatek do Polski.
Ruszam czym predzej na poludnie zlozyc podanie o nowy paszport. Bo moj juz jest calkowicie wypelniony wizami i pieczatkami