Selamat Jalan/Malaysa summary

No i jestem, z roboty nici, wiza się kończy na Thailandie i coz jechać do Malezji. Przekraczam granice i proszę maja piekna informacje turystyczna. Spędzam tam okolo 1 godziny sprawdzając co i jak z tymi jachtami. Obczaiam rowniez inne informacje.
W glowie jeszcze zamęt związany z pobytem w Bangkoku. O co wlasciwie chodziło tym facetom? Czy moze powinienem pojsc na ich układ i zostać w Bkk pracować i cieszyć sie zyciem w Parajtajlandii. Lecz bardziej wyglada na to ze w jakies nieciekawe uklady bym sie wmieszal i wiecej stracil niz zyskal.
Malezja kraj muzulmanski, konserwatyzm, az glowa boli,(na pierwszy rzut oka) w porownaniu z buddyjska Thajlandia.
Poczatek pory deszczowej, co chwile pada, na dodatek pola ryzowe i nie ma sie gdzie rozbic. nie powiem mialem dola.
Plan w glowie taki. Zobaczyc te Jungle i lapac jachta do Australii. Bo kasa sie konczy. Wiec najpierw ruszam jeszcze jakimis bocznymi drogami przy granicy z Thajlandia w przez Jungle w poblize Cameron Haighlands. Chce zalojic druga co do wielkosci gore na penisuali malezyjskiej. Lecz kiepskie mapy, dezinformacja i nie przebyta Jungla tempia moj zapal. "Po co lojic gore z ktorej nic nie widac?, Po co loic gdy sie nawet nie wie gdzie ta cala gora wlasciwie jest?"
Po 4 dniach wycofuje sie.Hmmm..
Jade do Taman Nagara National Park, maja tam jakies szlaki i mape moze?
A mi przeciez chodzi o to zeby w jungli troche posiedziec to tam tez moze byc nie?
Docieram, szlaki owszem sa lecz tez nie wszystkie otwarte dla kazdego. Straznik parku mi objasnia:
"Tu Pan moze bez przewodnika a tu z przewodnikiem." Cholera po okrojenu to wyszlo ze mozna sobie naskoczyc a nie pochodzic.
Poszedlem w jedno miejsce i po rozbiciu sie w suchym miejscu 2 dni ksiazke czytalem!!!
Dobra !!! no to co tam bylo do zobaczenia mniej wiecej zobaczylem. Zwierzakow malo sie pokazywalo, dzika swine widzialem. Najwiecej pijawek.
W glowie caly czas zamet o Bkk i Australie. Mowie sobie nie marnuj czasu kolego szukaj tych jachtow to ci dobrze zrobi!!
Ruszam najpierw Georgetown potem Lumut, Langkawi, Kuala Lumpur i Port Klang, Port Dicson z miedzyczasem zwiedzaniem Melaki. Rozmawiam z ludzmi, wieszam swoje ogloszenia, na tablicach. W Port Dickson spotykam jednego starszego faceta z ktorym plyne tak w ramach wprawy do Lumut.
Dalej jade do Singapuru tam sie uwijam. W Singapurze zalapuje sie na rejsik na Langkawi jako zaloga z dwojka sedziwych zeglarzy. Przemili ludzie. Zapraszli mnie na Phuket. Lecz ja tak daleko sie wracac nie mam ochoty, No i wiza kosztuje.
To od nich i ludzi w Raffels Marina dowiaduje sie wiekszosci rzeczy o zeglowaniu w tej czesci swiata. Czytam co sie da o tym rzemiosle w jezyku angielskim. tak zeby rozumiec co sie do mnie mowi. Kupe nowych slow!!!!
Jeszcze w miedzyczasie jade do Kuala Terengganu zeby w strugach deszczu dowiedziec sie ze zupelnie nie potrzebnie tam jechalem.
Koncze czytac Koran. Teraz jak ktos mi mowi o swietej wojnie i Analfabetycznym Mohamecie to wiem ze cos mi nie pasuje. Plyne jeszcze raz na Langkawi z Patem i Erlin pod koniec mamy 7 w skali Bufforta. Nareszcie cos sie dzieje!!!
Postanawiam ze Langkawi bedzie moim ostatnim miejscem w ktorym sprawdze jachty na poludnie. I ostatecznie podejme decyzje co dalej.
Po wypytaniu w 2 glownych marinach fakty w koncu dochodza do mojej jazni. Nie ma i nie bedzie przez najblizsze 3 miesiace jachtow w kierunku Australia.
Hmmmm.... Troche konsternacji, (Niech to szlak jak sobie czasem mowie pod nosem).
Sprawdzam latanie "Airasia" zapowiada sie jako tako. Ale przedtem jeszcze Indonezja. Tego sobie nie moge darowac. Zalatwiam bilet promowy na Sumatre, a potem wize do Indonezji. Dostaje tez wize online do Australii i kupuje ten cholerny bilet !!! (lapiac stopa podspiewywuje sobie pioseneczke z filmu Disneya "Dumbo".
"Everybody can fly even elephant can fly"
No i jestem swieta ida wszystko gotowe. Lecz mam jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Orang Asali!!!!!!
Poznalem fajna jedna laske w KL. razem spedzamy swieta. W chinskim stylu grill, kraby i wojna na snieg w sprayu!!!
Nowy rok juz w Jungli z Orang Asali. Nie moglem wysiedziec w miescie.
Szczegoly w wpisie z tego miejsca.
Dwa miesiace prawie jak z bicza strzelil zlecialy!! Jakies 4 tygodnie poswiecilem na szukanie tych Jachtow. Niezla nauczka!! Trzeba bylo wczesniej poczytac o tym rzemiosle!!
Za duzo czasu zamarudzilem w BKK. Magic Women w Wietnamie przepowiedziala mi zebym sie nie wyprowadzal z Poludniowej Azji!! Cholera!!!!
Mialem w planie Borneo, wszystko szlak trafil.
No coz lecz chociaz zapoznalem sie z Orang Asali.
Co do informacji praktycznych to:
Autostop dziala w Malezji wysmienicie. Rzadko sie stoi dluzej niz 10 min, Okazuje sie ze jakies 15 lat temu tutaj to tez byla popularna forma podrozowania. Drogi dobre, tylko sie mknie. W Malezji nadszedl kolejny przelom.
W Lankawi podwozi mnie muzulmanska kobieta. Sama !!! Niesamowite!!!!
Lepsza checa w Indonezji, gdy to z autentycznie zakutana kobieta w te wszystkie chustki pomykalem na motorze!!!
Jesli chodzi o camping w porze deszczowej to jest to dosc utrudnione. Bardzo czesto szukalem jakis opuszczonych budynkow/ w budowie itp. Z reguly cos sie znalazlo!! Aby tylko dach byl. Bardzo czesto ludzie mnie do domow zapraszali co uatrakcyjnialo troche pobyt.
Malezja (Penisuala) to fajny kraj choc troche drozszy niz sasiedzi. Nie liczac Singapuru. Najwieksze miasta sa polozona na wybrzerzu, Interior to w wiekszosci plantacje palm oliwnych i drzew kauczukowych. Jest tez spora Jungla i gorki.
To tam mozna znalezc chyba ta najciekawsza czesc tego kraju.
Sa tu dwa oblicza, rozwiniete technologicznie miasta i dosc zamozni ludzie. A druga strona medalu to dzika Jungla slonie, tygrysy i ludzie mieszkajacy pod strzecha ktorych dzien powszedni to polowanie na malpy z dmuchawki.
Kraj ten to rowniez dyskryminacja rasowa w bardzo lagodnym stylu.(Jakby sie dogadali)
Malajowe, Chinczycy, Hindusi i na szarym koncu Orang Asali.
Malajowie rzadza, sa subsydiowani przez rzad w wielu dziedzinach. Chinczycy sa drudzy w kolejce na uniwersytety, pracy w rzadzie itp. to rowniez glowna sila ekonomiczna tego kraju.
Pochod zamykaja Hindusi dla ktorych praca i edukacja dostepna jest w wiekszosci na poziomie taniej sily roboczej.
A Orang Asali siedza w Jungli, kiedy sa potrzebni to sie ich stamtad wyciaga. Na przyklad wojna domowa w latach 60-tych. Jest ich malo i nie maja prawie zadnych praw. Lecz zeby nie stanowili opozycji dla rzadu i stanowili zagrozenia w postaci przewodnikow dla opozycji w Jungli to sie im buduje domy w wioskach, dostarcza opieke zdrowotna i jako tako kontroluje.
Wiele razy w rozmowach z Hindusami i Chinczykami slyszalem narzekania na ten uklad.
He he zapytacie mnie czemu taki uklad. Otoz Brytyjczycy dajac im wolnosc, postanowili rowniez zostawic im nierownosc. Czemu? Zeby dalej miec nad nimi kontrole i potencjalnego koalicjanta w regionie.(Dziel i rzadz, skad to znamy?)
Gdy Malezja miala otrzymac niepodleglosc. Opozycja i wolne zwiazki zawodowe postanowily niezaleznie od marionetkowego rzadu stworzyc konstytucje itp. Wszystko skonczylo sie aresztowaniami i starciami partyzantow w Jungli z regularnymi silami zbrojnymi. Propaganda rzadowa nazwala to komunistycznym powstaniem. Partyzanci zlozyli bron dopiero w latach 90-tych.
Brytyjczycy dogadali sie z miejscowymi klasami rzadzacymi czyli z arystokracja. Ci "sultanowie" maja wiele swobod, Nie dostepnych dla zwykelgo szaraka. A wiem to moi mili nie z przewodnika LP. Bo ten tez pisany byl przez bialego czlowieka!

To wlasnie dla tego mapy "do rzeczy" sa bardzo ciezko osiagalne w tym kraju. Lecz gdybym mial zaczac powaznie eksplorowac te regiony to jakos by dalo rade. Trzeba tylko z odpowiednimi ludzmi rozmawiac.

Fajny tropikalny kraik z dobrym zarciem.

P.S. Malaiki nie zaskakuja uroda, w odroznieniu od Indonezyjek!!

Komentarze (0)