15 minionow ludzi. I troche zwiedzania
A co tu duzo pisac o Shanhgaiu. Tyle juz napisano???
Moja przygoda w tym miescie zaczela sie od awaryjnego dzwonienia do ludzi z Hospitality Club i Couch Surfing. Jako ze wiekszosc albo nie odpowiedziala na moje wczesniejsze maile lub nie mogla.
Na szczescie znalas sie jeden czlowiek i mialem swoj koncik.
Zwiedzilem to co wszyscy specjalnie mnie to miasto nie pociaga. Tak chcialem zobaczyc bo najwieksze w chinach nie???
Zrobilem kilka fajnych fotek, i sporo ladnych fotek tez zobaczylem w tzw. French Concesion.
Zobaczylem muzeum, bardzo ladne.
Apropo Chinczykow i Olimpiady to z tego co tu mozna wywnioskowac.
Dla wiekszosci jesli jest dobrobyt to reszta jest malo warzna.
To przecierz kraj srodka a reszta to barbarzyncy.
Generalnie maja w nosie to co sie dzieje, a jesli cos o tym mylsa to generalnie sa oburzeni jak my morzemy sie wtroncac w ich wewnetrzne sprawy.
Media i komuchy tylko ich utwierdzaja w tym przekonaniu.
No cuz pojade pod granice z tybetem to sie okarze kto tam jest szczesliwy a kto rozrabia.
Pozdrawiam.