Po drodze do Sydney znalazlem prace wiec sie wrocilem.
Tymczasowo jest tak.
Pracuje i odkladam. Jest sporo slonca i widok na Pacyfic.
Jak sie cos wiecej wydarzy to napisze!!
UPDATE!!!!!!
Praca w Ocean Shores okazala sie byc moim najwiekszym fartem!!
Gdy doplynelem do Cairns w kieszeni mialem okolo 400 ASD. Wizje zdobycia nowego paszportu i znalezienia pracy.
Najwiekszym priorytetem byl paszoprt (moj stary po prostu juz pelny) Wiec lapie stopa z polnocy na poludnie. I to byl taki kolejny dzien, z nie mrawym szczesciem stopowym gdy zatrzymal sie Dave. Gatka szmatka, i sie okazuje ze Dave wykancza swoj dom i potrzebuje kogos do pomocy.
Tego samego dnia jeszcze zaczynam prace. I tak zostalem 6 tygodni. W miedzyczasie dwa razy bylem w Sydney zalatwiac paszport. Panie w Konsulacie bardzo mile i w pierwszym tygodniu grudnia moj nowiutki paszporcik juz na mnie czekal.
Praca co tu duzo mowic fizyczna. Lecz tez trzeba przyznac ze trzeba sie wykazac czasem troche mysleniem. Szczegolnie przy kladzeniu kafelkow i drewnianej podlogi.
He he generalnie to ja nie mam talentow do prac manualnych lecz jak trzeba to i talent sie znajdzie!!
Praca i kasa okazaly sie tym czego moj budzet potrzebowal najbardziej w tym momecie.
Aparat niedziala, namiot sie rozklada. Wszystko generalnie juz niezle zjechane.
Mieszkajac w tym samym domu w ktorym pracowalem! Widok z balkonu na pacyfik!!
i generalnie pracujac 6 dni w tygodniu po 8-10 godzin. Udalo mi sie w dosc nie dlugim czasie odlozyc troche kasy.
Praca to tez ciekawy temat. Dave okazal sie byc kiepsko zroganizowanym domoroslym majsterkowiczem. Wiekszosc dni zaczynala sie od tej samej gadki. No to co dzis robimy? Narzedzia walaja sie wszedzie. Zaczynamy prace a zaraz okazuje sie ze nie mamy jakiegos polproduktu i trzeba jechac do sklepu.
Lecz Dave to spoko koles tez kiedys sie wloczyl po swiecie i jak najbardziej znalezlismy wspolny jezyk.
Szybko doszedlem do wniosku ze potrzebuje nowy aparacik i namiocik nie wspominajac juz o kilku innych zabawkach.
Padlo na Nikona D90 z dwoma obiektywami. Namiocik kupilem second hand. Jakas rodzima australijska firma. grunt ze jest w miare solidny i lekki. Jedyneczka, mniej niz 2 kg wagi. Po podrasowaniu z czesciami od starego namiotu bedzie jak ta lala!!
Co do mojej glownej rady jak znalesc prace w Australi nie posiadajac pozwolenia na prace??
Lap stopa kolego az w koncu ktos sie znajdzie. Kraj ten pelen jest mozliwosci tylko trzeba je znalesc. Przemysl budowlany znowu nabiera tempa, a o kryzysie juz sie tak duzo nie mowi.
Kopalnie to podobno najlepszy interes, jesli jestes gotow sprzedac swoja dusze na pare miesiecy. Choc do tego to trzeba miec rowniez troche kwalifikacji.
Mam taka rade dla naszych ministrow od gornictwa!!!!
macie problem z gornikami??? Kupcie im bilet w jedna strone do Australii tu ich przywitaja z otwartymi rekoma.
Tym czasem ja na swieta lece do NZ i pewnie znajde jakies bratnie dusze na World Rainbow Gathering. A potem przetestuje nowe zabawki itp w Alpach Nowej Zelandii.
Plan jest zeby lapac lodke do Ameryki, lecz nie mowi sie "chop"
A Byron Bay to nie rozni sie za bardzo od wiekszosci Polskich nadmorskich miejscowosci. Poza plaża i sloncem trudno tu znalesc cos do roboty./poza surfingiem/ Poza tym ze wszedzie rozgogolone lale!! he he I oczywiscie nightlife. Czego nie omieszkalem wyprobowac w Dayoffa!!
Pozdrawim wszystkich