Geoblog.pl    PawelK    Podróże    Pawel K-a podroz ciagle trwa... the journey is still on move ....    Even elephant can fly C.D, (Indonesia summary)
Zwiń mapę
2009
22
lut

Even elephant can fly C.D, (Indonesia summary)

 
Malezja
Malezja, Kuala Lumpor
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 49507 km
 
Sorry it is in Polish!!

Nie bede sie rozpisywal o KL. w zamian za to napisze wam tu podsumowanie Indonezji.

"Bule masu Kampung", czyli Obcokrajowiec w wiosce. Plus dwa razy rownik.

"Hello Myster" to pierwsze co slyszysz siedzac juz w promie plynacym z Melaki na Sumatre. I tak zostaje do konca. Co chwile z kazdego zaułka ulicy, domu, sklepu!
"Moko mana"- dokad zmierzasz?
"Dari mana"/"Di mana Myster"- skąd jestes/ gdzie Myster?
"What is your name?"- Jak masz na imie?
"How old are you?"- Ile masz lat?
To podstawowe pytania i kazdy nie uchybnie podejmie sie wyprobowania swojego mizernego angielskiego na tobie. Do kociokwiku!!!!
Trzeci najbardziej zaludniony kraj swiata, ponad 200 milionow mieszkancow, polowa na Javie. Sumatra to tylko 12 milionow, lecz tez sporo.
Mam 50 dni i jakies razem 5 tys kilometrow do przejechania.
Zanim co to sie wytlumacze, czemu akurat tu? No przeciez to 17 tys. wysp. Nie mozna bylo wybrac innych?
Otoz wszysto zaczyna sie od tego ze pewnie poplynal bym gdzie indziej gdybym tylko mial swoja lodczke. Latanie drogie, podobnie z promami.
Na dodatek dochodzi paranoja z przepismi wizowymi. Zeby dostac wize trzeba pokazac swoj bilet powrotny z tego kraju. To juz od razu zmusza mnie do kupienia biletu.
Do wyboru mialem jeszcze Borneo, lecz latanie i jeszcze bardziej skomplikowane przepisy mnie troche wyluzowaly.

No to jestem Dumaj. Miasto zyjace z ropy naftowej, spory port, maly terminal promowy i zamet.
Witamy w Indonezji.
Wychodzisz z budynku i rzucaja sie pijawki taksowkowe, wymiana pieniedzy, hotel. Wszystko ci zalatwia, ide spacerkiem. I zaczyna sie "Hello Myster'!!!!!
Infantylne, glupie z przejezdzajacych samochodow. Przyjazne, bezinteresowne, a przewaznie w interesie. Cokolwiek byle tylko zawrocic czlowiekowi glowe.
Bule, Bule wskazuja palce.
Wymiana kasy w chinskim sklepie z "mydlem i powidlem" Nie jest zle! Znowu jestem milionerem!
Przewodnik LP. powiada ze jest tu bardziej raff. I to prawda!!!
Zaraz sie o tym przekonuje lapiac stopa. Zapchane drogi, pelno tu wszystkiego .
W koncu lapie jakies "lifty" Pod koniec dnia zatrzymuje sie "mily" facet na motocyklu i juz gdy jedziemy zaprasza do swojego domu. Ogladam zdjecia rodziny, zony, dzieci.
Wszystko wyglada normalnie. Gdy to juz poznego wieczoru proponuje mi stosunek gejowski.
Niech to szlak!!!!
Tlumaczy mi sie pedalisko, ze to jakas klatwa czarnej magi i on sam nie wie jak to zatrzymac. Ja sie pytam a twoja zona, dzieci?
Nic nie wiedza. Lub moze zona sie domysla i wlasnie dla tego jej teraz w domu nie bylo.
Wyjasniam stanowczo ze kiepsko trafil i niech spada.
Tej nocy spie w swojej moskitierze, choc nie powiem zebym spal snem spokojnym.
No niezly poczatek tego krajiku. !!!!

Lecz podczas mojego dalszego pobytu historyjki takie juz sie nie zdarzaly. Choc przyznam sie ze mialem troche fobi!!!

Sumatra, dosc spora wyspa 2 tys kilometrow z jednego konca do drugiego. na wschodzie plantacje, pola ryzowe i podmokla Jungla. Na zachodzie, sam nie wiem pewnie podobnie tylko bez podmoklej Jungli. Po srodku lancuch gorski, wulkaniczny ciagnacy sie od polnocy do poludnia. Troche imponujacych wulkanow (G.Kerinci) Parkow narodowych i egzotycznych kultur.
Na poczatek zmierzam do Danau Toba. Najwieksze wulkaniczne jezioro poludniowowschodniej Azji. I wyjatkowa mniejszosc kulturowa. Batak, uwielbiaja spiewac, jesc swienie, czasem psy. Nie lubia sie z muzulmanami z polnocy. Spedzam 2 dni, jeziorko ladne lecz bez lodeczki to raczej monotonnie. Generalnie ladne miejsce na wakacje.
Przechodze wyspe polozona po srodku jeziora, pejzaze jak z mazur, (Marazm tez!) dobra kawe maja.
Nastepnie ruszylem troche w gore. Czyli zaloic jakis wulkan. Gunung Sinabung wygladal ciekawie. Latwo i przyjemnie. Na polu namiotowym spotkalem ciekawa ekipe. I jednego powaznego Lojanta ktory objasnia mi kilka szczegolow zwiazanych z innymi wulkanami w Indonezji
Zrodzil mi sie w golowie plan zeby poloich troche wulkanow. Ale jeszcze za nim to musze zrobic to co trzeba zrobic w Indonezji, czyli Snorklilg po polskiemu plywanie w przybrzeznych wodach tuz nad rafa koralowa.
Wybieram sobie jedno z najlepszych miejsc dostepnych w Indonezji, czyli Pulao Weh. Droga naprawde kiepska po 2 dniowym maratonie polaczonym z nocka docieram wywrotka az pod zniszczony 2 lata temu Bande Aceh przez tsunami. Odbudowa wrze. Lecz ciagle mozna zauwazyc ogrom zniszczenia.
Na wyspie wyprobowywuje swoj mini zestaw do snorklilngu, czyli okularki basenowe i kapielowki.
Bylo fajnie sporo kolorowych rybek. Lecz jak to okreslil spotkany na miejscu amerykanski strazak. "Everywhere the same shit"

Przyszlo zaloic najwyzsza gore Sumatry. Wiec z samego czubusia polnocnego przez rownik pod G. Kerinci. Chyba ze 4 dni jechalem. Bardzo kiepsie drogi, gorzysto i kretnie. Myslalem ze nie dojade.
Ostatecznie zaloilem ta gore blota i kamieni.
Nastepny cel Java i to co trzeba tam zobaczyc, czyli Borobudur i Prambanan. Drugie wejscia i turysci z roznych czesci Indonezji. "Nie moge poplynac na twoja wyspe to sobie przynajmniej tu na ciebie popatrze!!'
No i dalej gorki w planie. Pomimo deszczu i kiepskich prognoz ruszam pod G. Semeru i Bromo. Jak juz wspomnialem, Monsun strasznie tempi zapal. Na dodatek kontuzja kolana, pas.
Jeszcze tylko Kawah Ijien i Alas Purwo. Tu sobie odpoczne, troche padalo lecz pod koniec chyba jakas luka w chmurach bo przez cale 2 dni nie bylo kropelki w koncu ujrzalem wygwierzdzone niebo na polkuli poludniowej naszego globu.

Powrot do Malezji to jakis tydzien maratonu autostopowego z jednym przestankiem w Jakarcie.
Generalnie rzecz ujmujac to dystansy i stan drog w polaczeniu z ciezkim stopowaniem sprawil ze nie starczylo mi czasu na Bali i Lombok. Relaks postanowilem przeniesc nieco blizej czyli do Alas Purwo National Park.

Co tu powiedziec o Indonezji. A no tylko tyle ze bez lodeczki lub sporej kaski to sobie nie zobaczysz. No i oczywiscie w dobrym sezonie trzeba jechac!!!

Ludzie pomimo tego ze strasznie nadgorliwi to bardzo mili. Wielokrotnie zapraszali mnie do swoich domow na noc. He he i oczywiscie bylem atrakcja wieczoru.
Dziewczyny maja tu bardzo ladne i pomimo ze kraj muzulmanski to chusyi nie sa takie popularne.
Oj co druga to ladniejsza, prawie jak w Thailandi.

Bariera komunikacyjna istnieje dosc duza. Niewiele ludzi mowi po angielsu za wyjatkiem swoich 3 pytan.
Zaczalem sie wiec uczyc Bahasa Indonesia. I musze przyznac ze pod koniec mojej podrozy to juz nawet nawet rozmowe potrafilem podtrzymac. Przyda sie!!!
Indonezja to kolejny kraj z rodzaju. Jedynych takich na swiecie. 17 tys wysp. Mnostwo plemion i egzotycznych kultur.
Na dobra sprawe to Co wieksza wyspa mogla by byc odrebnym krajem.
Tukli sie dlugo o niepodleglosc z Holendrami. Prawie wszedzie mozna spotkac jakies pomniki ku trzci bohaterow walki narodowo-wyzwolenczej. A to pomnik zaostrzonego kija bambusowego, a to pol nagi osilek z maczeta.
Tak tak moi mili oni tu nie mieli latwo. Holendrzy swoja kolonie przynoszaca spory dochod traktowali bezlitosnie.
Na niektorych wyspach to jesli sie nie podobalo wycinali cale spolecznosci zeby p tem wyslac tam niewolnikow do uprawy przypraw.
Flage maja czerwono-biala.
Autostop "Mobil Gratis"dziala lecz nie jest zbyt popularny. Z reguly jezdzilem ciezarowkami.
Pomimo bardzo taniej benzyny, ludzie nie lubia sobie dawac lifta!! Czasem zatrzymuje mi sie taki w swoim wypasionym samochodziku i pyta gdzie chce jechac. Jak mu mowie ze tu i tu tylko ze Mobil Gratis to ten na mnie z skrzywiona mina i "nie, nie,nie"
Autobusy tez sa tanie, wiec tak naprawde autostop to sztuka dla sztuki. Choc na duzych dystansach rzeczywiscie zaczyna sie oszczedzac.
Jest tu tanio smialo moge powiedziec ze zszedlem do 3 dolarow na dzien.
Mapy te topograficzne i informacja turystyczna prawie nie istnieje, Oznakowanie drogowe i stan drog to paranoja. Choc mozna znalesc dosc dobre mapy drogowe kazdej prowincji i te bym wam polecil.
Ja kupilem mape w KL firmy Perlipulus i to straszna porazka. Jak bedziecie sie poruszac po kraju wlasnym srodkiem transplortu. Polecil bym lokalna mape calego kraju, plus kazdej prowincji te sa nieco dokladniejszej skali.
Poza Toba Lake niesadze zeby gdziekolwiek byly slepy sprzedajace uzywane ksiazki. Choc te w Tuk Tuk to tez kiepski wybor i nawet moga nie miec tego czego szukacie.
No moze Bali. Lecz tam juz z zalozenia jest drozej.
Wiekszosc a w zasadzie prawie wszyscy Indonezyjczycy mysla ze kazdy bialy choc by niewiadomo jak kiepsko byl ubrany i jak dawno nie bral prysznica. Po prostu spi na kasie.
Zatrzymuje mi sie ciezarowka, jedziemy. mam troche nie swieza podkoszulke z kilkoma malymi dziurkami. Brudne rozpadajace sie buty i cerowany plecak.
Po paru minutach i wymianie podstawowych informacji. Kierowca sie pyta."You are rich yes???"
No to ja mu na to odpowiadam "Yes I am rich like hell, I am a milioner!!!"
Albo "Ooooo you travel so long you have to be realy rich???
Yes I am rich with experience!!"
Generalnie jest bezpiecznie, choc raz w zupelnie malo turystycznym miejscu lub w ogole nie turystycznym. Gdy wsiadalem do ciezarowki. Jeden nastolatek wyciagnal mi z kieszeni mape i zaczal z nia uciekac. Gdy juz byl na motorze, a ja nadal w ciezarowce z moim plecakiem. Pogon wydawala sie byc nie warta swieczki.
Napalil sie zlodziejaszek. Ciekaw jestem jaka mial mine gdy wyjal ta bezuzyteczna rzecz dla przecietnego autochtona z plastikowego pokrowca.
Sam pokrowiec byl wiecej wart dla mnie niz ta naprawde kiepska mapa. Na szczescie dnia nasteplnego podworzacy mnie jeden pracownik deplartametu drog poratowal mnie swoia podarta darmowka od Toyoty.

Indonezyjczycy wycinaja swoje lasy w tempie "kwantowym" to znaczy caly czas i gdzi sie da. Do jakiegokolwiek parku narodowego bym sie nie zblizal, Zawsze na drodze jest pelno lokalwesow wywozacych chrust.
Ciezkie czasy dla matki natury!!
Rzad decyduje ze tu ma byc park narodowy a lokalesa nie daje sie nic co moglo by w zamian uchronic las od siekiery.
Ot takie paranoje.

Jesli chodzi o spanie pod namiotem, to czasem mozna w jakims parku znalesc miejsce specjalnie przeznaczone do tego celu. Sa jakies lazienki i kawalek trawki. Moze zadaszenie no i oczywiscie mnostwo smieci.

Ja wiekszosc mojego pobytu na Sumatrze i Javie spalem po naprawde roznych miejscach. Z reguly padalo wiec trzeba bylo znalezc jakies zadaszenie, Opuszczony budynek lub w budowie, Tymczasowy schron na polu ryzowym, itp. Z ciekawszych miejsc: cmetarz w poblizu Lake Toba, drewutnia. Kto szuka ten znajduje!
Nie liczac tych okazji gdy lokalesi zapraszali do siebie.

No i to by bylo na tyle moi mili. jakbyscie mieli jakies pytania sluze informacja.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
dziadding
dziadding - 2009-02-26 01:07
Myślałem, że po takiej przerwie więcej napiszesz:)
 
Kuba
Kuba - 2009-03-05 09:34
Paweł, jak oni wycinają te lasy w parkach narodowych? Ot tak siekierą i wywożą na wózeczku? Czy raczej na skalę przemysłową, wielkimi maszynami?
 
PawelK
PawelK - 2009-03-10 02:36
Tak i tak. Lecz uwierz mi co jeden buldorzer to i garstka ludzi to samo moze zrobic. Czy na rowerze, motorze czy cierzarowce. Byle wyciac, kurczy sie kolego kurczy sie lasek.
 
 
PawelK
Pawel Kilen
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 332 wpisy332 426 komentarzy426 4539 zdjęć4539 9 plików multimedialnych9