Geoblog.pl    PawelK    Podróże    Stopem w świat, Hitchhiking journy in to the world, the first part.    Asta la vista Pakistan!
Zwiń mapę
2007
03
kwi

Asta la vista Pakistan!

 
Pakistan
Pakistan, Wag
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11613 km
 
Granica z Indiami, kilka śmiesznych procedur, (boimy sie ze nam znajda pamiatkowa maryche) I wchodzimy do innego swiata (żarcie dobre i nie szkodzi).
Zaczyna mi sie podobac. No ale czas na podsumowanie Pakistanu:

Ha Pakistan.
Jak juz wiecie czesc Pakistanu o nazwie Baluczistan okazala sie dla nas bardzo goscinna ale ponoc niebezpieczna. następnie "ucieklismy" do Karaczi miasta ktore wszyscy miejscowi wychwalali itp. Zastalismy straszny brud i smród 8-9 milionowego miasta nad wybrzeżem morza arabskiego w ktorym oczywiście tez pływały śmiecie.
Nie mogąc nigdzie dostać dobrego przewodnika kupiliśmy taki sobie lokalny przewodnik ktory niestety nie zadowalali nas za specjalnie. No ale coz i tak nic nie straciliśmy. W Karaczi nie bylo co ogladac. Stamtąd ruszyliśmy do Mendzodaro perły archeologicznej epoki cywilizacji Indusu. ha kupa kamieni i tyle. żeby jakieś malowidła, wielkie ruiny czy coś. A tam trochę fundametow z cegly i tyle. Następnym celem stal sie Islamabad. I tu ciekawe spostrzeżenie autostop owszem dziala w Pakistanie i wiekszosci zatrzymują sie ciężarówki ale to sie równa najwolniejszy pojazd na drodze. Jedzie sobie taka kolorowa ciężarówka 30-20 km/h i zadowolona. Wiec jak sie latwo domyslec duzo w ciagu dnia nie można przejechać. A trzeba zauważyć jeszcze ze drogi maja w totalnym rozpadzie nie liczac autostrady Lahore Islamabad i jeszcze kilka odcinkow. razem nie wiecej niz 200 km. Zdesperowani ze nie zdążymy na Karakorum Highway wzięliśmy Autobus do Islamabadu. I tu tez ostrzeżenie, Islamabad to kilka przecznic na pólnoc od innej metropolii Rawalpindi i tam większość autobusow jedzie, sprzedając oczywiście bilet do Islamabadu. ha ha.
Na tych kilku przecznicach znajdują sie budynki rządowe, banki, ambasady i drogie hotele. a na trawnikach rośnie marihuana. Lecz nikomu to nie przeszkadza. W Islamabadzie odwiedziliśmy sklep i księgarnie rodem z Europy dla ambasadorow i w europejskich cenach. A następnie przez onegdaj miejscowość będąca letnia odskocznia dla imperialistycznych Brytyjczyków (Muree) ruszyliśmy na KKH. Zmieniliśmy również strategie zaczęliśmy łapać tylko osobówki. może i dłużej stoisz ale gdy juz złapiesz to naprawdę jedziesz. I tak dostaliśmy sie w miejsce naszego trekkingu pod Nanga Parbat w okolicach Raikot Brigh. Cały trekking zajął nam okolo 5 dni. Plan był ambitny i zakładał podejście pod Base Camp i przełęcz okolo 5000 m.
Lecz wszystko to skorygowały warunki śniegowe. i tyle co zrobiliśmy to podejście pod Very Medow (hotel i camping 3500 m katorżnicze przecierane do punktu widokowego lecz pogodę mieliśmy świetna co zaowocowało super zdjęciami i opalenizna.
Z pod Nanga Parbat ruszyliśmy szybko do Lahore (jedynego miasta w Pakistanie które warto oglądać) tam zatrzymaliśmy sie u naszego hosta. a następnie przekroczyliśmy granice w Wage.

Refleksje nasuwają sie takie. Jeżeli miał bym tam przyjechać jeszcze raz to tylko w gory i do Baluczistanu. Reszta kraju to śmierdząca kloaka. Ich higiena przygotowywania posiłków jest w opłakanym stanie. Po przekroczeniu granicy z Indiami od razu można to zauważyć. Cały czas mieliśmy jakieś problemy żołądkowe większe lub mniejsze.
Oczywiście żywiliśmy sie w najtańszych przydrożnych knajpkach.
Wszędzie leża śmiecie, nie maja żadnych śmietników. Ich meczety to male niewarte uwagi budyneczki. Nie licząc tych wielkich w Lahore i Islamabadzie. Zbudowanych na pokaz. Kobiety maja tam jeszcze trudniejsze życie niz w Iranie czy w Turcji. Większość z nich nosi Szaluar Kamis lub Czador całkowicie zasłaniający sylwetkę i twarz. Nie chcą one lub nie mogą rozmawiać z obcokrajowcami. I generalnie bez męża nogi nie mogą ruszyć za próg domu. Nie mówię tu o dużych miastach ale o małych miejscowościach.
Jak mozna zauwarzyc z powyższego tekstu nie mamy jakiś specjalnych miłych uwag dotyczących tego kraju, co nie zmienia opini ze pomimo tego warto ten kraj zobaczyć z ich urozmaicona kultura.(plemiona) Wspaniałymi pejzażami i trudna codziennością.

A propo zdjec i bloga to blog sie robi a zdjęcia czekają na przyjazny moment do wysłania. jak sie da to podeśle w następnych mailach a jak blog powstanie to tez będzie tam można zdjęcia zobaczyć.

Przepraszam was wszystkich ze zdjec tak długo nie podsyłamy ale nie zawsze do tego mamy odpowiednie warunki.

Pa !!!!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
jasz
jasz - 2007-05-15 15:38
Czekam niecierpliwie na kolejne wiadomości i opisy już z Indii.
 
jasz
jasz - 2007-05-15 16:55
Dopiero przed chwilą zobaczyłam stronę główna bloga. Na Puencie bez zmian!
 
jasz
jasz - 2007-05-17 00:13
Czy nadal jesteś w Bhuj? Jak wygląda po trzesieniu ziemi (2001) teraz? Kiedy opiszesz?
 
 
PawelK
Pawel Kilen
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 332 wpisy332 426 komentarzy426 4539 zdjęć4539 9 plików multimedialnych9