Geoblog.pl    PawelK    Podróże    Stopem w świat, Hitchhiking journy in to the world, the first part.    Zahedan-Taftan- znowu eskorta.
Zwiń mapę
2007
04
mar

Zahedan-Taftan- znowu eskorta.

 
Iran
Iran, Zāhedān
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7914 km
 
Gdy spokojnie stoimy na stopa przy posterunku policyjnym panowie "władza" nie pozwalają nam łapać dostajemy eskortę!! Grzejemy facet nie zdejmuje nogi z gazu) pikapem Toyota ponad 95 km do granicy w Taftanie z Pakistanem.

INNY TEKST PISANY O TEJ OKOLICY:
Witam i pozdrawiam z Karaczi po miesiącu spędzonym w pięknym i zaskakującym Iranie przyszła pora na Pakistan i powiem szczerze ze Iran jest bułeczka z masłem w porównaniu z Pakistanem choć jesteśmy tu tylko 10 dni to taka pierwsza refleksja mi się nasuwa. Hhmmm..
A co by tu rzec o Iranie ha długa to historia i wreszcie mam czas ja wam opowiedzieć i od razu przepraszam za luki w pamięci.

Po 2 dniowym rajdzie z granicy Tureckiej dotarliśmy do Teheranu tam walczyliśmy z biurokracja i odnajdywaliśmy sie w trochę innej rzeczywistości. Embargo Stanow Zjednoczonych i wszystko działa na zupełnie innych zasadach nawet pan w sklepie obsługuje cie inaczej niż w Europie to znaczy w innym porządku przestrzennie czasowym. Ale historie Teheranu juz znacie, udało sie tez wejść na górkę 3993 m. I zobaczyć Demavanta w całej swej okazałości. niestety tylko zobaczyć bo zima i ciężkie oblodzenie. Powiem nawet ze próbowałem skołować jakiś sprzęt, ale niestety nikt nie był mi w stanie pomóc. A ponadto czas nam uciekał 10 dni w śmierdzącym Tehranie. To łatwym rachunkiem zostaje nam 20 na cały Iran hmmm. Wiejemy...
Pierwszego dnia gdy tylko wszystko zostalo załatwione Metrem wydostajemy sie poza miasto i zaczynamy łapać stopa w Iranie. Ha jak powiedział nasz znajomy Mehdad z Tehranu "Autostop in Iran is the best on the world". Aha tylko oni musza wiedzieć co to znaczy. I tak zaczęliśmy byc nauczycielami autostopu w Iranie. Większość (wszyscy) myśleli ze chcemy taksówki i takowi kierowcy nam sie zatrzymywali wszędzie chcieli nas wieść do hotelu itp. nawet jak mówiliśmy ze nie płacimy to i tak w końcu sie okazywało ze chcą kasy. Po tym jak facet mówi ze jest moim bratem i ze nie chce pieniędzy. Wysiadamy a on 10 tomans na benzin. No rzeźnia. Ale w końcu znaleźliśmy recepturę na stopa w Iranie. Ciężarówki, szybkie jeżdżą wszędzie i zawsze cie zabiorą.
No może z tym wszędzie przesadziłem ale jest ich tam sporo. przy tym musze wspomnieć o szaleńczej jeździe cysterna z Sirjdzan do Banderabas jakieś 350 km. Wyprzedzanie na 3 pod górkę i jazda na granicy możliwości licznika, a był to Mercedes. Przyprawiała mnie o nadmierna potliwość dłoni, a mieliśmy klimę.

Z Teheranu pojechaliśmy do Esfahanu. Bezwątpienia jest to druga po Rzymie stolica kultury na świecie. Tylko ze kultury Islamskiej. I okazuje sie ze nie musimy kontaktować sie z ludźmi z Hospitality Club bo gościnność przypadkowo napotkanych ludzi jest wizytówką tego kraju. Ludzie proponują nam nocleg oprowadzanie i swoje towarzystwo. Poznajemy wspaniała i liczna rodzinę. zostajemy 3 dni jest super. Potem Sziraz kolejna perła Iranu i znowu wspaniała ludzka gościnność i mnóstwo zwiedzania z lokalnym przewodnikiem. (Gosia wchodziła na irański bilet bo w tych chustach wygala jak lokales. Ha.) Zwiedziliśmy Persepolis i zobaczyliśmy groby wielkich władców perskich wyryte w skale. Następnie ruszyliśmy do Yazd miasta na pograniczu pustyni. z specjalnie zaprojektowanymi wiatrolapami w celach chłodniczych. I wieżami milczenia w których ptaki zjadały ciała zmarłych.
Stamtąd dalej do Banderabaas i na wyspie Qeshm gdzie razem z ekipom filmowa oglądaliśmy tzw. dżungle w morzu. Warto było poczekać na przypływ. A dodatkowa atrakcja były kobiety chodzące w maskach tak kolorowych ze u nas na balu sylwestrowym takiej nie znajdziesz. Niestety nie lubia sie fotografować. Ale za to udało nam sie zjeść z nimi obiad w gaju daktylowym.
Następnie ruszyliśmy na północ przez gory które sa tu wszędzie i dotarliśmy do zniszczonego przez trzęsienie ziemi Bam, ale jeszcze przed tym zwiedziliśmy Rayen mała namiastkę tego po co ludzie z całego świata przyjeżdżali tu przed trzęsieniem ziemi to znaczy Twierdze w Bam.
Ze zniszczonego i powstającego od nowa miasta ruszyliśmy stopem przez pustynie którą przemytnicy używają do transportu narkotyków. (my żadnych nie widzieliśmy). do Zahedanu i korzystając z kilku jeszcze dni zrobiliśmy mały wyskok pod granice Afganistanu do Zabola. Gdzie w pobliżu tego miasta znajduje sie kolejna ciekawostka i atrakcja Kuh-e-khajeh. Pośrodku pustkowia wyrasta wielka bazaltowa skala przy której przycupnięte jest jedno z najstarszych w Iranie miast niestety juz nie zamieszkalnych i w ruinie. Kiedyś płynęła tamtędy rzeka ale teraz jest tylko okresowe jezioro a miejsce to jest odwiedzanie tłumnie przez miejscowych w czasie dni wolnych od pracy to znaczy piątku.

Z Zabola przez Zahedan udaliśmy sie do Pakistanu. ale to nie koniec mojej historii o Iranie.
Musze powiedzieć ze Iran to zupełnie inny kraj niż sobie to przedtem wyobrażałem. Wszyscy po drugiej stronie kurtyny uważają ze sa to ludzie narzucający innym ludziom co i jak maja robić i kobiety maja tu przechlapane. Otoż nie prawda w Iranie widzieliśmy więcej pracujących kobiet niz w Turcji czy w Pakistanie. Chusty to wymóg ale można sie do nich przyzwyczaić a wiele kobiet nosi czadory nawet w domu bo tak nakazuje ich religia w którą wieżą. Ludzie tu sa bardzo kulturalni i otwarci na obcych i nie jest tak ze na każdym rogu czai sie gościu z karabinem który chce cie porwać lub okraść. Ludzie sa bardzo goscinni i nie oczekują nic w zamian. To prawda jest tu inaczej ale do tego trzeba przywyknąć i tyle.
A teraz slow kilka o bezpieczeństwie.
Generalnie caly Iran jest taki sam jak Polska czyli wszystko sie moze zdarzyć. W miastach przy granicy z Pakistanem i Afganistanem gdzie jest bardzo duży przemyt widok uzbrojonego w karabin człowieka bez munduru kierującego ruchem trochę mnie zaniepokoił na początku ale potem sie przyzwyczaiłem.
Do Zahedanu przyjechaliśmy stopem bez przygód potem sami znaleźliśmy sobie knajpkę z jedzeniem i tani hotel. ale to właściciel hotelu zadzwonił po Policje żeby nam dala eskortę do Cafe Internet. I rozbijaliśmy sie potem z policja wszędzie, do sklepu itp. Następnego dnia policja również odebrała nas z hotelu i wsadziła do Autobusu do Zabola nie martwiąc sie tym co z nami będzie juz dalej.
W Zabolu nie mieliśmy żadnych problemów. i sami sie poruszaliśmy wszędzie. Oczywiście poznaliśmy ludzi z samego Zabola którzy nas przenocowali i oprowadzili po bazarze. Z powrotem również nie było problemu tylko jak chcieliśmy łapać stopa przy posterunku policji to sie zrobiła chryja i dali nam eskortę do samej granicy z Pakistanem(95km). No cóz ich problem. Wygląda na to ze jak nie zobaczą żadnego turysty to mu nie daja eskorty a jak zobaczą to bez czlowieka z kałachem nigdzie cię nie puszczają. Z jednej strony jest to trochę śmieszne a z drugiej zastanawiające. Az w takim stopniu sobie nie radzą z miejscowymi czy po prostu przesądzają. (od górny rozkaz).
Przemyca sie tu generalnie dwie rzeczy benzynę, diesla i narkotyki. te pierwsze odbywają sie bezkrwawo policja bierze swoja działkę i jest spokój ale narkotyki to sprawa międzynarodowa i tu zdarzają sie ostre strzelaniny.

To by było na tyle o Iranie mamy z Gosią bardzo mile wspomnienia z tego kraju chociaż czasem tez niebyło za wesoło. Napstyrykaliśmy ponad 200 zdjec z których trzeba będzie wybrać, choć ciężko to zrobić. Najchętniej pokazał bym wszystkie.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
PawelK
Pawel Kilen
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 332 wpisy332 426 komentarzy426 4539 zdjęć4539 9 plików multimedialnych9