Gdy spokojnie stoimy na stopa przy posterunku policyjnym panowie "władza" nie pozwalają nam łapać dostajemy eskortę!! Grzejemy facet nie zdejmuje nogi z gazu) pikapem Toyota ponad 95 km do granicy w Taftanie z Pakistanem.
INNY TEKST PISANY O TEJ OKOLICY:
Witam i pozdrawiam z Karaczi po miesiącu spędzonym w pięknym i zaskakującym Iranie przyszła pora na Pakistan i powiem szczerze ze Iran jest bułeczka z masłem w porównaniu z Pakistanem choć jesteśmy tu tylko 10 dni to taka pierwsza refleksja mi się nasuwa. Hhmmm..
A co by tu rzec o Iranie ha długa to historia i wreszcie mam czas ja wam opowiedzieć i od razu przepraszam za luki w pamięci.
Po 2 dniowym rajdzie z granicy Tureckiej dotarliśmy do Teheranu tam walczyliśmy z biurokracja i odnajdywaliśmy sie w trochę innej rzeczywistości. Embargo Stanow Zjednoczonych i wszystko działa na zupełnie innych zasadach nawet pan w sklepie obsługuje cie inaczej niż w Europie to znaczy w innym porządku przestrzennie czasowym. Ale historie Teheranu juz znacie, udało sie tez wejść na górkę 3993 m. I zobaczyć Demavanta w całej swej okazałości. niestety tylko zobaczyć bo zima i ciężkie oblodzenie. Powiem nawet ze próbowałem skołować jakiś sprzęt, ale niestety nikt nie był mi w stanie pomóc. A ponadto czas nam uciekał 10 dni w śmierdzącym Tehranie. To łatwym rachunkiem zostaje nam 20 na cały Iran hmmm. Wiejemy...
Pierwszego dnia gdy tylko wszystko zostalo załatwione Metrem wydostajemy sie poza miasto i zaczynamy łapać stopa w Iranie. Ha jak powiedział nasz znajomy Mehdad z Tehranu "Autostop in Iran is the best on the world". Aha tylko oni musza wiedzieć co to znaczy. I tak zaczęliśmy byc nauczycielami autostopu w Iranie. Większość (wszyscy) myśleli ze chcemy taksówki i takowi kierowcy nam sie zatrzymywali wszędzie chcieli nas wieść do hotelu itp. nawet jak mówiliśmy ze nie płacimy to i tak w końcu sie okazywało ze chcą kasy. Po tym jak facet mówi ze jest moim bratem i ze nie chce pieniędzy. Wysiadamy a on 10 tomans na benzin. No rzeźnia. Ale w końcu znaleźliśmy recepturę na stopa w Iranie. Ciężarówki, szybkie jeżdżą wszędzie i zawsze cie zabiorą.
No może z tym wszędzie przesadziłem ale jest ich tam sporo. przy tym musze wspomnieć o szaleńczej jeździe cysterna z Sirjdzan do Banderabas jakieś 350 km. Wyprzedzanie na 3 pod górkę i jazda na granicy możliwości licznika, a był to Mercedes. Przyprawiała mnie o nadmierna potliwość dłoni, a mieliśmy klimę.
Z Teheranu pojechaliśmy do Esfahanu. Bezwątpienia jest to druga po Rzymie stolica kultury na świecie. Tylko ze kultury Islamskiej. I okazuje sie ze nie musimy kontaktować sie z ludźmi z Hospitality Club bo gościnność przypadkowo napotkanych ludzi jest wizytówką tego kraju. Ludzie proponują nam nocleg oprowadzanie i swoje towarzystwo. Poznajemy wspaniała i liczna rodzinę. zostajemy 3 dni jest super. Potem Sziraz kolejna perła Iranu i znowu wspaniała ludzka gościnność i mnóstwo zwiedzania z lokalnym przewodnikiem. (Gosia wchodziła na irański bilet bo w tych chustach wygala jak lokales. Ha.) Zwiedziliśmy Persepolis i zobaczyliśmy groby wielkich władców perskich wyryte w skale. Następnie ruszyliśmy do Yazd miasta na pograniczu pustyni. z specjalnie zaprojektowanymi wiatrolapami w celach chłodniczych. I wieżami milczenia w których ptaki zjadały ciała zmarłych.
Stamtąd dalej do Banderabaas i na wyspie Qeshm gdzie razem z ekipom filmowa oglądaliśmy tzw. dżungle w morzu. Warto było poczekać na przypływ. A dodatkowa atrakcja były kobiety chodzące w maskach tak kolorowych ze u nas na balu sylwestrowym takiej nie znajdziesz. Niestety nie lubia sie fotografować. Ale za to udało nam sie zjeść z nimi obiad w gaju daktylowym.
Następnie ruszyliśmy na północ przez gory które sa tu wszędzie i dotarliśmy do zniszczonego przez trzęsienie ziemi Bam, ale jeszcze przed tym zwiedziliśmy Rayen mała namiastkę tego po co ludzie z całego świata przyjeżdżali tu przed trzęsieniem ziemi to znaczy Twierdze w Bam.
Ze zniszczonego i powstającego od nowa miasta ruszyliśmy stopem przez pustynie którą przemytnicy używają do transportu narkotyków. (my żadnych nie widzieliśmy). do Zahedanu i korzystając z kilku jeszcze dni zrobiliśmy mały wyskok pod granice Afganistanu do Zabola. Gdzie w pobliżu tego miasta znajduje sie kolejna ciekawostka i atrakcja Kuh-e-khajeh. Pośrodku pustkowia wyrasta wielka bazaltowa skala przy której przycupnięte jest jedno z najstarszych w Iranie miast niestety juz nie zamieszkalnych i w ruinie. Kiedyś płynęła tamtędy rzeka ale teraz jest tylko okresowe jezioro a miejsce to jest odwiedzanie tłumnie przez miejscowych w czasie dni wolnych od pracy to znaczy piątku.
Z Zabola przez Zahedan udaliśmy sie do Pakistanu. ale to nie koniec mojej historii o Iranie.
Musze powiedzieć ze Iran to zupełnie inny kraj niż sobie to przedtem wyobrażałem. Wszyscy po drugiej stronie kurtyny uważają ze sa to ludzie narzucający innym ludziom co i jak maja robić i kobiety maja tu przechlapane. Otoż nie prawda w Iranie widzieliśmy więcej pracujących kobiet niz w Turcji czy w Pakistanie. Chusty to wymóg ale można sie do nich przyzwyczaić a wiele kobiet nosi czadory nawet w domu bo tak nakazuje ich religia w którą wieżą. Ludzie tu sa bardzo kulturalni i otwarci na obcych i nie jest tak ze na każdym rogu czai sie gościu z karabinem który chce cie porwać lub okraść. Ludzie sa bardzo goscinni i nie oczekują nic w zamian. To prawda jest tu inaczej ale do tego trzeba przywyknąć i tyle.
A teraz slow kilka o bezpieczeństwie.
Generalnie caly Iran jest taki sam jak Polska czyli wszystko sie moze zdarzyć. W miastach przy granicy z Pakistanem i Afganistanem gdzie jest bardzo duży przemyt widok uzbrojonego w karabin człowieka bez munduru kierującego ruchem trochę mnie zaniepokoił na początku ale potem sie przyzwyczaiłem.
Do Zahedanu przyjechaliśmy stopem bez przygód potem sami znaleźliśmy sobie knajpkę z jedzeniem i tani hotel. ale to właściciel hotelu zadzwonił po Policje żeby nam dala eskortę do Cafe Internet. I rozbijaliśmy sie potem z policja wszędzie, do sklepu itp. Następnego dnia policja również odebrała nas z hotelu i wsadziła do Autobusu do Zabola nie martwiąc sie tym co z nami będzie juz dalej.
W Zabolu nie mieliśmy żadnych problemów. i sami sie poruszaliśmy wszędzie. Oczywiście poznaliśmy ludzi z samego Zabola którzy nas przenocowali i oprowadzili po bazarze. Z powrotem również nie było problemu tylko jak chcieliśmy łapać stopa przy posterunku policji to sie zrobiła chryja i dali nam eskortę do samej granicy z Pakistanem(95km). No cóz ich problem. Wygląda na to ze jak nie zobaczą żadnego turysty to mu nie daja eskorty a jak zobaczą to bez czlowieka z kałachem nigdzie cię nie puszczają. Z jednej strony jest to trochę śmieszne a z drugiej zastanawiające. Az w takim stopniu sobie nie radzą z miejscowymi czy po prostu przesądzają. (od górny rozkaz).
Przemyca sie tu generalnie dwie rzeczy benzynę, diesla i narkotyki. te pierwsze odbywają sie bezkrwawo policja bierze swoja działkę i jest spokój ale narkotyki to sprawa międzynarodowa i tu zdarzają sie ostre strzelaniny.
To by było na tyle o Iranie mamy z Gosią bardzo mile wspomnienia z tego kraju chociaż czasem tez niebyło za wesoło. Napstyrykaliśmy ponad 200 zdjec z których trzeba będzie wybrać, choć ciężko to zrobić. Najchętniej pokazał bym wszystkie.