Geoblog.pl    PawelK    Podróże    Stopem w świat, Hitchhiking journy in to the world, the first part.    Tehran - dlugich 10 dni
Zwiń mapę
2007
07
lut

Tehran - dlugich 10 dni

 
Iran
Iran, Tehrān
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5316 km
 
Po 2 dniowym rajdzie spod granicy lądujemy w 13 milionowej stolicy kraju w którym wszystko jest inaczej. Spotykamy jednak dobrych ludzi i problemy powoli się rozwiązują.
A TO INNY TEKSCIK KTÓRY NAPISALEM W TYCH DNIACH:
Witam, długo nie pisałem bo i roboty tez miałem trochę.
Będzie to długi mail wiec postaram się go skrócić.
Ostatni raz pisałem z Turcji z Dogubayazit. No niestety nie udało się tam nam wejść na Ararat.
Wiec wjechaliśmy do Iranu. Jeszcze z Turcji nie chcieli tylko nas wypuścić bo sie nagle okazało ze jednak powinniśmy zapłacić za wizę kiedy tu wjeżdżaliśmy a na dodatek nie mamy pieczątki wjazdowej. ha ha.
Było trochę krucho bo my juz pozbyliśmy sie pieniędzy tureckich a do najbliższego bankomatu było 50 km.
Lecz nasi uczynni Tureccy pogranicznicy postanowili pójść nam na rękę i wypuścić nas po wcześniejszym dogadaniu sie z kolegami z Iranu. wiec nawet pieczątki wyjazdowej tez nie dostaliśmy( czyli nas w ogóle w Turcji 4 tygodnie nie było).
Jak juz weszliśmy do Iranu to nas skrupulatnie spisano, a pani z informacji turystycznej (pierwszy raz taka obsługa na granicy) poinformowała co można co nie i jak to wszystko generalnie wygląda.
Wiec szczęśliwi po przedarciu sie przez tłum spekulantów walutowych za drzwiami budynku i przejściu kilku set metrów złapaliśmy Turecka ciężarówkę w której przez następne 2 dni jechaliśmy to Tehranu.

W Teheranie znaleźliśmy sie 7 lub 8 lutego. Mieliśmy szczęście bo od razu odezwał sie do nas człowiek z HC. Wiec mieliśmy gdzie spać.
Tehran to ogromne miasto 15 mln ludzi 80 km A-E i 30km N-S i ogromne korki i zanieczyszczenie powietrza. Kierowcy jeżdżą jak wariaci, motocykliści jeżdżą pod prąd, a piesi przechodzą gdzie im sie żywnie podoba. Generalnie masakra.
Następnie mieliśmy trochę problemów z gotówka ale Polska Ambasada spisała się na medal i w ciągu jednego dnia udało sie ściągnąć kasę z Polski.
to niestety nie był koniec naszych drobnych problemow, następnie okazało się ze nie jest tak łatwo złożyć podanie o wizę pakistańską. Generalnie bardzo to papierkowa i biurokratyczna robota. Gdy nam sie to wreszcie udało to Konsul nie chciał nam jej dać tak od reki bo nie staraliśmy się o nią jeszcze w Polsce.
no cóż duzo by się tu tłumaczyć, chodzi generalnie o to ze wjazd do Pakistanu mogliśmy sobie załatwić jeszcze w Polsce a tego nie zrobiliśmy. My oczywiście celowo ale oni tego nie rozumieli.
no coż. Jedna z owocniejszych rzeczy jaka mi sie przytrafiła to to ze zaliczyłem dość wysoka górkę 3993 m. mt. Tocha w Alborz Kuhha.
Mam super zdjęcia itp. I symptomy choroby wysokościowej, przełoiłem 2000m w 5,5 godziny i drugie tyle w 4 h pod koniec dnia ledwo zipałem.
No ale fajnie bylo.
Jutro znaczy 15 lutego wreszcie wyjeżdżamy z tego śmierdzącego miasta.
Pozdrawiam i mam taka prośbę jeżeli śledzicie sytuacje polityczna na arenie międzynarodowej to podeślijcie jakieś info. jak stoi USA kontra Iran.
Mam nadziej ze wojny nie będzie. !!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
PawelK
Pawel Kilen
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 332 wpisy332 426 komentarzy426 4539 zdjęć4539 9 plików multimedialnych9