Po dosc szybkim stopie od granicy docieram do stolicy prowincji. Tam zatrzymuje sie u przemilej brazylijki czlonkini Couch Surfing. Miasto takie sobie ale dla mnie wazne jest kilka innych rzeczy niz zwidzanie.
Po calym dniu spedzonym na oblazeniu centrum handlowych, udaje mi sie znalesc buty ktore powinny zaspokoic moje potrzeby. Troche kosztuja no ale coz.
Jeden pozytek z tych calych "chinskich miast" ze maja centra handlowe. Choc zakupy tu to tez chinski system. Pierwsze 3 pietra to generalnie babskie pierdoly. Cos dla faceta na ostatnich pietrach. Sklepy autdorowe sa lecz nieliczne. Wszedzie sprzedaje sie generalnie wyroby chinskie o wadliwej jakosci. He he a jak znajdziesz buty ktore ci sie podobaja to nie ma twojego numeru bo generalnie jest tylko to co na polce a na zapleczu pusto.
No z Hohhot uciekam okuty w nowe buty. I jade w przez pustynie do Urumqi zupelnie innej krainy jak na Chiny.