Zawitalem do Zangjianjie popoludniu, wiec reszte dnia spedzilem na obczajaniu jak by tu sie do tego wspanialego miejsca dostac za darmo.
Cena wstepu jest mordercza i wynosi 285 Y co jest okolo 40 dolarow. Czas pobytu 2 dni. Sorry ale my w Polsce chyba nie mamy az takich drogich wejsciowek do parkow narodowych co ?
Mapy dostepne tylko w chinskim, dopiero nastepnego dnia przy bramie wejsciowej udaje mi sie dostac przetlumaczona na angielski.
Wulingyuan Scenic Area to spory obszar gorski obejmujacy zwietrzeliny skalne itp. Wiec uznalem ze niemozliwe zeby sie tam nie mozna bylo dostac innymi sposobami.
Mapy o ktorych wspomnialem to tylko glowne szkice drog i szlakow po ktorych ciemni Chinscy turysci sie poruszaja. Oni nic innego nie potrzebuja.
Generalnie chinska ciemnota nie umie sie poslugiwac kompasem i mapa topograficzna. Wiekszosc nawet na prostych szkicach sie nie umie odnalezc. Wszystko zasluga kreatywnosci komunistycznych drukarzy. Ociemnianie obywateli to ich specjalnosc. To wszystko idzie do przodu. Ciemny obywatel zeby sie nie zgubic kupuje wysoko rozwinieta technologie GPS. Lecz tam tez nie zobaczy nic innego czego mu "Wielki Brat" nie pokaże. I tak w kólko.
No duzo by tu mozna jeszcze na ten temat sie wymadrzac.
Z tym co mialem czyli kiepska na barszcz mapa. Wywnioskowalem ze jak sie przejde boczna dolina to powinnienem znalezc jakies przejscie przez grzbiet. Ktorego uzywaja miejscowi. Z mapy rowniez wynikalo (mozna jej wierzyc lub nie) ze nie ma tam spektakularnych formacji skalnych ewentualnie zagradzajacych przejscie.
I tak tez zrobilem 3 godziny lazenia na czuja i jestem w Parku.
Niesamowite widoki, super scenerie, dziewicze skaly nietkniete otalkowanymi palcami wspinaczy (cena odstrasza). Stada turystow, lazcych w garniturach i pantoflach jakby swiezo z biura wyszli. Dra sie w nieboglosy chcac uslyszec wlasne echo niestety nie moga uslyszec bo zagluszaja je ich nasladowcy, i tak dalej.....
Staralem sie poruszac po mniej uzywanych szlakach i to byl swietny pomysl. Znacznie mniejsze natloczenie ludzi i kontakt z przyroda. Spalem pod namiotem i troche pod dachem jednego sklepiku. Żarcie jest dostepne, troche drozsze ale generalnie da sie wyzyc. Nie warto zabierac zapasow itp.
Zwierzyne trudno zobaczyc z wyzej wymienionych powodow, lecz udalo mi sie dostrzec dzikie makaki. Co "dziwne" zachowywaly sie znacznie ciszej niz ich ponoc wyzej rozwinieci krewiacy z skosnymi slepiami.
Wyszedlem ta sama droga co wszedlem, lecz tym razem troche pocharzczylem tak dla formy nie zebym zburaczyl!!!
Spedzilem tam 3 dni. Bylo warto, zdiecia obrazuja