Przez gory i pola ryzowe stopem docieram do wioski na grzbiecie gorskim. Cala niesamowitosc miejsca polega na tym ze, faceci chodza w tradycyjnych strojach. Wiarza wlosy w koka i nosza miecze.
Lecz gdy tam dotarlem to okazalo sie ze troche przebarwione te opisy. Mieczow nie bylo tylko jakies "finki" Stroje tradycyjne tez byly co prawda ale przemysl turystyczny zmienil troche to miejsce.
Pomimo wszystko bylo warto tu przyjechac.
Generalnie po blizszym przyjrzeniu sie calej tej wioseczce to mozna by powiedziec ze nie roznia sie zbyt wiele od tych ktore widzialem w polnocnym Laosie.