No to na okolo po 5 dniach docieram do Kunming. Oj wielkie miasto. Przypomina Bangkok a to tylko stolica prowincji.
Z granicy ruszylem do Kunming. Lecz po drodze zlapalem stopa i zaproponowano mi troche na okolo, i objazdem. Uznalem ze czemu nie. Z pierwszych wrazen wynika ze: Maja ladne drogi, ale Chinczycy nie sikaja i nie jedza podczas podrozy wiec takich rzeczy nie uswiadczysz?
he he.
Oj piekny to kraj.
Niestety ląduje w Chinach z totalnie zapchana pamiecia w apracie wiec narazie wszystko musze gdziec zgrac. A to ciezki kawalek chleba. Bo niby Chiny takie tanie ale "takie tanie" to one nie sa. I komunikacja to normalnie komedia. Na migi itp. A oni i tak rozumieja inaczej. Po prostu wszystko do gory nogami.