"Hiking" i "Tramping"- to takie dwie odmiany aktywności fizycznej w ostępach dzikich gór Nowej Zelandii nad którymi się człowiek zastanawia łojąc pod gore!!
No bo czym jest wlasciwie Hiking, a czym jest Tramping?
Uprawiając tzw. Turystykę Górska w Wielkiej Brytanii zapewne wiekszosc nazwala by to Hiking. Czyli idziemy sobie z plecakiem po większych i mniejszych górkach wytyczonym szlakiem.
Hmmm..... Lecz gdy podobna aktywnosc uprawiamy w Nowej Zelandii to juz to taki sobie Hiking nie jest.
A no bo czemu?
No bo w Nowej Zelandii gdy poza sezonem wybierzesz się na jakiś bardziej odległy szlak i złamiesz nogę i nikt nie wiedział zes tam kolego się zawieruszył to znajda cie na wiosne.
Bo w ostępach najbardziej odległych zakątkow południowej wyspy mozna się smialo zawieruszyć, zaszyc, zniknac na parę dobrych tygodni.
Gdy jeszcze pracowałem, w lokalnej gazecie pisano o tym jak myśliwi w rejonie Fiordland znaleźli szczątki człowieka. W miejscu tak odległym ze oni sami dotarli tam za pomoca lodzi motorowej. Trudno powiedzieć jak on tam się znalazł, lecz wiadomo ze probowal przetrwać bo znaleziono sporo muszli skorupiakow morskich.
W Nowej Zelandii Tramping ma wymiar trochę polączony z umiejetnosciami pierwszych eksploratorow. Jest sporo przechodzenia przez rzeki trzeba czytac teren, a szlaki nie sa za wyraźne.
Przy odrobinie szczescia mozesz zlapac rybke w rzece, lub wegorza. Upolowac zajaca lub possoma. Jesli zalgebisz sie w lektre to morze uda ci sie znalezc kilka roslin jadalnych.
Oczywiscie wszystko z doza rozsadku.
W miare jak warunki zaczynaja byc trudniejsze tramping zaczyna z prostego chodzenia byc wyzwaniem. Gdy pogoda nagle sie zalamie moze sie okazac ze z piknikowej wycieczki zamienia sie w hard core. Wtedy przyda się sprzęt wysokogorski z czekanem i rakami oraz chaty DOC (Department of Conservation)
Maja ich tam w całym tym kraju okolo paru tysiecy. Polozone w ustronnych czesciach parków narodowych i odległych gorskich ostępach.
Ktos zapyta czym ten Tramping tak wlasciwie jest? Jak dla mnie to ten tramping poprostu jest Hiking z domieszka survivalu i mountainiringu.
A czym jest Mountainering? To taka angielsko jezyczna forma Taternistyki.
A tak wracając do tematu co ja wlasciwie robilem, a no pewnie trampingowalem.
Pod koniec pracy ulozylem sobie ambitny plan przejscia 5 wysokich przeleczy w Mt. Asparing NP i zlojeniu kilku szlakow w Fiordland NP. Jako ze byl miesiac Maj zaczynala sie zima i warunki z tygodnia na tydzien, dnia na dzien powaznie sie zmienialy/pogorszaly/.
Na dodatek moj partner wspinaczkowy z wczesniejszych wyjazdow mnie wystawil wiec. Lojlem sam.
Hi hi hi po zlojenu pierwszej przeleczy /Gilipsy pass/ dorobilem sie kontuzji sciegna w lewym kolanie co generalnie uprzykrzylo mi reszte trampingowania i sprawilo ze zmienilo ono troche jego wymiar.
Przez nastepne 3 tygodnie to sciegno dyktowalo mi co mam robic a czego nie.
Na szczescie nie bylo tak kiepsko jak by sie wydawalo.
Zloilem Gilipsy pass, Routeburn Track, Kepler Track, Ress Sedle i juz w powarznych sniegach Cascad Sadle. Te niestety bez przejscia na druga strone bo warunki mogly by przerosnac umiejetnosci.
Generalnie bylo fajnie mialem farta i dosc dobra pogode. Co morzna zobaczyc na zdieciach. Szkoda tylko ze nie zloilem tego wszystkiego czego zamierzalem. No i gory nadal stoja bez moich sladow na szczycie. Jest powod na powrot. Nie prawdasz?