Szybciutko wydostajemy sie z Mumbaiu i docieramy do Amdabadu stopem. Tak jak wcześniej planowaliśmy (Gosia chciała) rozstajemy sie na trochę. Gosia chce jechać w jakieś spokojne miejsce i mieć czas tylko dla siebie. A ja nie mogę sobie darować Gujaratu i Rajastanu, postanawiam sam stopem objeździć te okolice. Umawiamy sie na 30 maja w Riszikeszu stolicy Jogi.
Nie będę sie tu rozwodził czemu itp. Porostu Gosia uznała ze chce być sama ze sobą i sama decydować o tym co robi. To nie do końca bylo takie łatwe gdy przez 3 miesiące w krajach islamskich to ja byłem (musiałem ) osia podejmowania decyzji gdyż Gosia nie rozmawiała z nikim bo jej nie wypadało.